Marzenia się spełniają. Dzisiaj mogę to powiedzieć. W ciągu 10 lat mojej przygody z tańcem słowo Blackpool przewijało się dość często. Było ono dla mnie magiczne, z innego świata, wrecz abstrakcyjne. Nie myślałam o nim jako o miejscowości lecz o miejscu, gdzie dzieją się niewiarygodne rzeczy, jak w filmie.
Najpierw wyjaśnienie. W Blackpool odbywa się corocznie największy i najbardziej prestiżowy konkurs tańca towarzyskiego Blackpool Dance Festival, z ogromnymi tradycjami. W 2020 roku będzie 100 lat, jak odbyła się pierwsza edycja. Sceneria też nie byle jaka – odbywa się w Winter Garden, w przepięknej sali, a sam turniej okraszony jest muzyką graną na żywo. Każda osoba interesująca się tańcem, na pewno wie, o czym mówię…
Oczywiście wydawało mi się, że nigdy będę miała okazji zobaczyć go na żywo. Być może wykazywałam za mało determinacji. Czasami słyszałam, że znajomi tancerze byli tam lub występowali na parkiecie. Minęło kilka lat, ja tańczyłam w naszej szkole tańca, a Blackpool… pozostawało w sferze niezrealizowanych planów. Z pewnością tak by pozostało do dzisiaj, gdyby nie moja córka. Muszę przyznać, że dzięki niej zobaczyłam wiele interesujących miejsc. Jej ciekawość świata i chęć poznania nietypowych rzeczy zawsze zachęcała również mnie do podążania za nią. Dzięki temu mogłam poznać różne zakątki kraju i nie tylko. Otóż, niedawno moja córka podjęła pracę w Anglii. A miejsce, w którym się osiedliła położone jest … ok. 60 km od Blackpool. Nie mogłam tego nie wykorzystać. A że zbliżał się maj, przed zarezerwowaniem biletów na samolot kupiłam bilety na turniej. Choć termin do niego był już krótki, bilety były dostępne. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście, że będę mogła uczestniczyć w tym spektaklu.
Oczywiście bardzo cieszyłam się na spotkanie z córką, ale nie ukrywam, że sama myśl o turnieju była dla mnie równie ekscytująca. Cieszyłam się na wszystko co tam miało mnie czekać: na tancerzy, których zobaczę osobiście (tych sławnych i mniej sławnych), stroje, piękne choreografie. Móc zobaczyć samą salę, którą znałam tylko z Internetu… bezcenne. Miałam nadzieję spotkać również znajomych tancerzy.
Zaczęłam od rozpracowania logistycznego: najbardziej optymalnego dojazdu, lokalizacji sali w mieście. Wybrałam jeden z porannych autobusów. Wsiadłam, już się rozmarzyłam… i nagle… autobus się zepsuł. Tylko jęknęłam, a miałam już zaplanowany cały dzień, co do minuty. Na szczęście Pan kierowca się spisał. Zadzwonił na dworzec i zaraz podjechał następny autobus, który dowiózł nas do celu. Blackpool powitało nas bujną zielenią drzew i kwitnącymi krzewami oraz niesamowitym wiatrem, który dosłownie „urywał głowę”. Ale „nic to”. Natychmiast chciałam się znaleźć w sali Winter Garden, więc na nic się nie oglądając udałam się do niej.
Jest to kompleks mieszczący nie tylko salę balową ale również hol, gdzie zostały ustawione stanowiska wystawowe ze strojami, butami oraz wszelkimi akcesoriami tanecznymi. Suknie, jakie tam zobaczyłam zapierały dech w piersiach. Ale najlepsze było przede mną. Weszłam na salę taneczną, która od samego początku mnie zauroczyła. Była duża z balkonami, podium dla orkiestry. Parkiet świecił się jak wypolerowany. Tancerze już się rozgrzewali. Ciekawie wyglądali, ponieważ byli w makijażach wystylizowanych fryzurach, ale w dresach lub sportowych, klubowych strojach. Emocje czuć było wszędzie. Uczestnicy byli podekscytowani równie mocno jak ja, choć ich emocję były z pewnością inne. Ja byłam tylko obserwatorem.
Najlepsze miało nadejść wieczorem, gdzie bohaterem wieczoru był Polak – Michał Malitowski ze swoją belgijską partnerką Joanną Leunis. Dla osób niekojarzących Michała informacja, że był między innymi jurorem w Tańcu z Gwiazdami.
Może zrobię o nim osobny wpis, bo to człowiek legenda w tej dziedzinie, ale teraz wrócę do turnieju… Owacjom dla tej pary nie było końca. Niestety po wygranej po raz dziewiąty w kategorii tańców latynoamerykańskich Michał i Joanna ogłosili zakończenie kariery. Poniżej próbka ich umiejętności podczas pokazu pożegnalnego…
Monika
Z przyjemnością przeczytałam ten wpis i obejrzałam zdjęcia. Pokazuje jak fajna była to impreza.
TelizLook
Impreza ta przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Cieszę się, że mogłam zachęcić. Polecam.