Radom AirShow 2015

Radom AirShow to cykliczna impreza lotnicza, którą Polska może się chwalić na arenie międzynarodowej, jest bowiem jednym z największych tego typu wydarzeń w Europie. Odbywa się na lotnisku cywilno-wojskowym w Radomiu, co dwa lata. Wystarczy wspomnieć, że można zobaczyć kilkanaście akrobacji lotniczych, prawie 300 samolotów i śmigłowców oraz mnóstwo atrakcji na ziemi – np. podziwiać maszynę z bliska, czy wsiąść do niej.

Nie jestem co prawda wielką pasjonatką lotnictwa, powiem więcej przez długie lata bałam się wsiąść do samolotu.  Ale fascynuje mnie oglądanie i „dotykanie” rzeczy niezwykłych, a taka rzeczą niewątpliwie jest lotnictwo. Jak niesamowite jest samo zjawisko lotu i jak ciężko je pojąć, zachęca tym bardziej do podziwiania, jakie cuda potrafią piloci! Wszystko to na Radom AirShow można zobaczyć.

Po raz pierwszy na Air Show w Radomiu byłam w 2003 r., więc 12 lat temu, a to czego wówczas doświadczyłam nie mogłam porównać z czymkolwiek innym. Wtedy wyjazd miałam zorganizowany przez męża, który jest pasjonatem lotnictwa w każdej postaci – od paralotni, szybowców, po samoloty ponaddźwiękowe. Nieuniknione było, że prędzej czy później tam pojedziemy. Widowisko było niesamowite pod każdym względem – od organizacji, konferansjerki, po „nieziemskie” pokazy.

Było co oglądać...

Było co oglądać…

W ciągu kilku następnych lat wybierałam się wiele razy, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. W 2007r.  mieliśmy zamiar jechać na niedzielne pokazy, jednak w sobotę doszło do wypadku, w którym zginęło dwóch pilotów z zespołu „Żelaznych”, spowodowało to przerwanie imprezy. Wyjazd nie doszedł do skutku. Biorąc pod uwagę wypadki, jakie niestety się zdarzają na podniebnych pokazach, w kraju i zagranicą, istnieje gdzieś w podświadomości obawa przed uczestnictwem w takich wydarzeniach. W jakimś sensie niosą ze sobą ogromne ryzyko dla uczestników i wykonawców przedstawień. Jednak chęć przeżycia czegoś niezwykłego bierze górę nad zdrowym rozsądkiem i chłodną kalkulacją.

W tym roku o moim wyjeździe zdecydował trochę przypadek. Brak czasu spowodował, że nie planowałam wyjazdu na AirShow. Doszedł też problem, z którego nie zdawałam sobie sprawy – jeśli zbyt późno zaczniesz szukać noclegu – nie masz szans znaleźć go w Radomiu, w ten konkretny weekend.  Bez niego nie byłoby sensu jechać – mieszkam ok. 500 km od Radomia. Zatem w tym roku „odpuściłam” temat. Jak zawsze w życiu zbieg okoliczności sprawił, że tydzień przed imprezą koleżanka zadzwoniła z propozycją – „Jedziemy na AirShow?” Zaproszenie spadło jak z „nieba”, nie mogłam nie skorzystać. W całkowitej determinacji znalazłam nocleg ok. 100 km od Radomia, w Żyrardowie. Miejsce okazało się „strzałem w dziesiątkę”, ale to na osoby wpis. Właściwie od momentu podjęcia decyzji teraz była już tylko euforia.

Przed wyjazdem czytałam program i studiowałam, kto jest zapowiedziany do udziału w pokazach. Znalazły się w nim prawdziwe gwiazdy – ulubieńcy  publiczności Włosi z grupy Frecce Triclolori, rewelacyjna polska grupa „Orliki”, bardzo zorganizowana i dająca najdłuższe pokazy ekipa z Hiszpanii, a na deser dostojni Szwajcarzy. Wiedziałam, że będzie na co popatrzeć. Oczywiście, jak możecie się domyślić nie zawiodłam się, to cała plejada znakomitości lotniczych z całej Europy.

Najbardziej widowiskowe zawsze są pokazy zespołowe, które wymagają od pilotów niezwykłej precyzji, zgrania oraz wzajemnego zaufania.

Obserwujący nie dostrzegają wszystkich trudności. Widzą tylko efekt w postaci ciekawych konfiguracji i ewolucji samolotów. Na pierwszy rzut oka pokaz wygląda na wykonywany z lekkością i łatwością. Tak może się nam laikom wydawać. Konferansjerzy opowiadający o kwestiach technicznych mówili, ile czasu piloci muszą poświęcić na to, aby tak wykonywać dane figury. Do tego dochodzi po prostu fizyka i reakcje ciała ludzkiego – na pilotów działają ogromne przeciążenia, z którymi organizmy czasami sobie nie radzą.

Niesamowitym popisem było kolejne zjawisko związane z fizyką. Pilot wznosił się w bezwzględnym pionie, aż do momentu, w którym doszło do całkowitej utraty prędkości i swobodnego spadania samolotu. Tak naprawdę na kilka sekund pilot traci kontrolę nad maszyną, zanim stery ponownie zaczną działać. Konferansjer opowiadał, że samoloty bardzo nie lubią tego manewru, wręcz nieliczne potrafią później wrócić do pełnej sterowności. Niesamowite i przerażające jednocześnie.

Przez cały dzień było mnóstwo atrakcji – od skoczków spadochronowych, poprzez pokazy indywidualne, loty  paralotniarzy w szyku. Wszystko to w wykonaniu „zwykłych” ludzi, którzy po opuszczeniu samolotu przechadzali się wśród widzów, prezentowali swoje maszyny i pozowali do zdjęć. Zwykłych oczywiście jedynie w przenośni – widać było, jaki podziw piloci wzbudzali wśród publiczności.

Trzeba przyznać organizatorom, że wszystko dopięli na ostatni guzik. Organizacja była bardzo dobra, od transportu na lotnisko, poprzez pokazy, opiekę ochrony, gastronomię, aspekty sanitarne, po ekipy sprzątające i zamówioną, chyba specjalnie na AirShow pogodę! Dało się wyczuć atmosferę luzu wśród oglądających, wręcz nastrój wspaniałego pikniku lotniczego.

KILKA INFORMACJI PRAKTYCZNYCH:

– bilet normalny w tym roku kosztował 40zł, ulgowy 30zł – nie spodziewałabym się większych podwyżek,
– samochodem dojeżdża się do Ronda ks. Jerzego Popiełuszki – później zorganizowana jest komunikacja miejska,
podjeżdża się pod same lotnisko,
– cena parkingu – jednorazowa opłata 20zł,
– cała impreza jest bardzo przyjazna dla rodzin z dziećmi – mnóstwo atrakcji, jest gdzie odpocząć, nie ma problemu z gastronomią,
– warto uzbroić się w koc lub leżaki (można położyć się i na leżąco oglądać podniebne akrobacje),
– lornetka bardzo pomaga oglądać szczegóły na samolotach,
– w zależności od pogody – gadżety – okulary przeciwsłoneczne, kremy z filtrem, nakrycie głowy, płaszcz przeciwdeszczowy,
– dla dzieci mogą być przydatne zatyczki do uszu, bądź nauszniki.

P.S. Dziękuję D. za impuls i zaproszenie!

2 komentarze

  • Monika

    Zachwycające zdjęcia oraz ciekawa propozycja stylizacji na tak niecodzienne widowisko.

    • TelizLook

      Mam nadzieję, że zdjęcia chociaż w części oddały atmosferę tego widowiska. W stylizacji postawiłam raczej na wygodę, ale dziękuję. Pozdrawiam.

Zostaw komentarz